To są w skrócie moje przemyślenia w odpowiedzi na to co napisał Maciej Aniserowicz.
Po pierwsze rodzina. Mam małego syna, chcę uczestniczyć w jego rozwoju — czynnie — i dlatego odmówiłbym, gdyby mi ktoś zaoferował kontrakt za który mógłbym kupić mieszkanie, ale musiałbym spędzić w na 6 miesięcy w Chinach — trudno wracać stamtąd na weekendy ;).
Sorry, ale pierwsze kroki — które stawiał przy mnie — czy inne jego odkrycia są warte więcej od nowego mieszkania. Arogancja? Nie, zdrowy system wartości! ;P
Praca zdalna ma dla mnie ogromną wartość, nie tracę czasu na dojazdy i mam więcej czasu na do spędzania z synem.
Warsztat pracy. Od kiedy miałem wpływ na to na jakim sprzęcie i w jakich warunkach pracuje mój zespół, dbałem o to by komputer nie spowalniał naszej pracy i miał wystarczająco dużo pikseli by widzieć to co mamy widzieć. A biurko + krzesło nie powodowało u nas bólu pleców.
Przerażają mnie corpofabryki, w których ludzie ślęczą nad latopikami, tłukąc się łokciami z kolegami „konsultantami” i siedzą na rozwalających się krzesłach z makro.
Godziny pracy, testy jednostkowe, rozwój według własnych upodobań. Wszystko to składa się na jakość pracy.
PS. IMO podstawą warsztatu każdego programisty są: